RPG o dzikich koniach xD

Agony Moon

- Tak, tyle że ty nie musiałeś z nim dzielić matki. - powiedziała ze suszczonym łbem. - Jestem od niego ogrobinę starsza i zawsze byłam traktowana jak popychadło. Jak on coś nabroił komu się dostawało? Mi. Komu zawsze mama okazywała miłość? Oczywiście, że jemu. A ja? Ja mogłabym się zabić, a ona zauważyłaby to dopiero gdyby chciała mnie zlać. ;(

Dagger

- Ciiii - przytulam ją mocniej - z młodszymi tak zawsze...

Agony Moon

- Nienawidzę go... On zawse był najlepszy, najkochańszy i wogóle... - powiedziała ze łzami w oczkach.

Dagger

- Taaa... doof vish... ale nie płacz mi tutaj - mówię szukając chusteczki Laughing

Agony Moon

- Yhy... - powiedziała jak zagubiony źrebak.

Dagger

- Zuch dziewczyna Very Happy

- mówię i rozglądam się.

Agony Moon

Uśmiechnęła się lekko i otarła łzy.

Dagger

Wyciągam [link widoczny dla zalogowanych].
- Masz i nie płacz!

Agony Moon

Uśmiechnęła się. Wzięła chusteczkę i wytarła oczka.
- Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam. - powiedziała i spojrzała na kopytka. - Aż dziwne, że nie protestujesz gdy beznadziejna, brzydka alkoholiczka użala się nad swoim życiem.

Dagger

- Znam od koleżanki bardzo głupie pocieszenie... i troche... dziwne?

Agony Moon

- Jakie?

Dagger

- Nooo ten... wyobraź sobie że to ty byłaś tym najlepszym plemnikiem, tylko ty dotarłaś i teraz sobie żyjesz... wyprzedziłaś taką Conwalii, Leydy... bo im się ... eee.... zbroja w kolanach nie zginała?

Agony Moon

Roześmiała się.

Dagger

- Ale jak widać działa Smile

Agony Moon

- Działa - powiedziała śmiejąc się. - Zaraz pęknę Laughing