RPG o dzikich koniach xD

Agony Moon

Zachichotała, ale dalej była smutna.
- Na pewno? Ale ja chcę się sama bawić... Sad

Monty

-Oj,daj spokoj,niedlugo bedziesz juz dorosla i wtedy bedziesz sie cieszys,ze masz rodzenstwo...ale dlaczego tak sie smucisz kochanie??-zapytala zdziwiona

Monty

(z/w)(obiad:/)

Agony Moon

- nie ważne mamusiu. - powiedziała i przytuliła sie do mamy nadal patrząc nieufnie na malca.

Agony Moon

(uhm)

Monty

-Pewnie myslisz,jak to sie stalo,ze tu jest??

Agony Moon

Kiwnęla główką ale nie wykazywała zbyt wielkiego entuzjazmu. Dalej wpatrywała się martwym wzrokiem w brata.
- Mamo, czemu ty i tata nie jesteście razem?

Monty

Narazie odpowiem ci an 1:po prostu ty urodzilas sie pare tygodni za wczesnie,a twoj brat urodzil sie "punktualnie" ,a co do 2 pytania to...-lekko posmutniala-sa pewne "przeszkody" ale i tak sie kochamy ;*

Agony Moon

Oczka jej się zaszkliły. "Czyli on jest ode mnie lepszy, bo jest punktualny" pomyślała z rozpaczą patrząc na braciszka. Wstała i zaczęła cwałować jak najdalej od "tego czegoś w ciapki", które było lepsze od niej. Łezki spływały jej po ganaszkach.

Monty

Sama posmutniala bo nie wiedzila dlaczego ja krzywdzi i w jaki sposow...maly spal,wiec wstala i oparla sie o drzewo(z/w)

Agony Moon

Dobiegła do wody i upadła na kolanka płacząc. Była daleko od matki. Spojrzala w swoje odbicie.
- czemu on jest lepszy ode mnie? Bo go próbowali pofarbować na biało czy co?- zapytała z wściekłością.

Black Panthera

Przychodze
Ave - mówie krótko.

Monty

Stala tak oparta o drzewo i wachala sieczy biec za neia czy nie...chcial jej sie wyc...wiec zarzala glosno w wielkiej rozpaczy

Monty

-Prodze nei teraz-mowi do konia

Agony Moon

Wpatrywała się smutno w wodę. Łezki spływały po jej nosku i kapały z chrpake mącąc wodę. Zanurzyła chrapki i zaczęła pić wodę.